Odpowiedz sprzytaczki
Gdy sprzataczka sie po biurze kszatala,
co pani tu robi?
jedna dama ja zapytala.
Sprzataczka skromnie odpowiedziala
ja tu tylko sprzatam.
Nic nie posiadam, nie mam pitzeri
nie mam butiku i mercedesa,
nie maluje obrazöw, nie mam galeri.,
nie umie zyc jak matresa.
Myje okna, wycieram podloge,
nie mam dlugöw, nie posiadam firmy,
zamiatam sumieniowi na zgode
swiat jest jaki jest i nie bedzie inny.
To pani status socjalny
bardzo malutki
mazna powiedziec ze marny.
Polityke studiowalam
to sie szybko na zyciu poznalam,
zamiatanie to praca moze nie honorowa
ale za to wiecej zdrowa.
Ja mam tylko polityczne zdolnosci
polityka to dziwka i wydra
na co mi taka zdolnosc sie przyda.
A gdy znajomi mnie pytaja
jak zycie swe finansuje
to möwie ze w dziale socjalnym pracuje.
Nie musze wypuszczac w kosmos sateliy
wiecej przyrodzie na zaglade
jak na ucieche szaraka i elity.
Nie pomagam zjednoczyc Europy
bogatemu na wygode biednemu na klopoty.
Nie musze obiecywac nikomu
drugiej Japoni i zycia dostatniego,
sprzatam po biurach i w domu,
swiat jest jaki jest, ja nie zbuduje innego.
Poszły dzieci z panią Stefcią, by posprzątać w lesie.
Iruś znalazł dużą torbę, Danka puszki niesie.
Henio paczkę po kondomach, znalazł pod jałowcem,
Józia kocyk haftowany ze znanym sportowcem.
Gienio dźwiga dużą flachę, pewnie po gorzale,
Asia zaś zielone spodnie, oraz majtki szare.
Modny stanik wisiał w krzakach na wątłej gałązce,
oraz nowe czarne stringi na czerwonej wstążce.
Pani Stefa uśmiechnięta mówi: - Dzieci złote,
fajne ciuszki, w sam raz na mnie, założę w sobotę.
Rzeczy te pozostawiła Jagna od Reymonta,
nie wiedziała, że jej łaszki szybko ktoś posprząta.
Oj na pewno się rozzłości mamusia w chałupie,
gdy Jagusia do dom wróci, bez majtek na dupie.
Nagle Azor głośno szczeka, bo z krzaków wychodzić
zaczął znany im leśniczy i nie wie co zrobić.
Dzieci patrzą zaskoczone, bowiem pan gajowy,
stoi w krzakach lecz ubrany tylko od połowy.
Miał gajowy piękną czapkę, kurtkę od mundurka,
a od dołu był golutki, wiać było siurka.
Pani krzyczy: - Zgiń, przepadnij ty zjawo przeklęta!
Bezwstydniku czy nie widzisz? - wokół są dziecięta!
Pan gajowy błyskawicznie w zarośla dał nurka.
- Proszę pani, a mój tatuś ma większego siurka -
wykrzyknęła mała Ania bardzo rozbawiona,
bo we wrzosach zobaczyła drugiego kondoma.
Pani Stefcia, aby przerwać dziecięce ploteczki,
pyta szybko, jakie wnioski wysnuły z wycieczki.
Mnie się bardzo podobały na gałązce wstążki,
jeszcze nigdy nie widziałam takich majtek wąskich
- powiedziała ruda Zosia, na to mały Ziutek:
- A mnie zainteresował gajowego fiutek.
Tak to miłe z pożytecznym nawzajem się goni,
można z dziećmi sprzątać w lesie, ucząc anatomii.
Marysiu, ja oszalałem!!!
Marysiu, wiersz Ci napisałem
Jedzie pociąg malowany
A w nim dwa roztopione bałwany
Obok nich w obleśnym przedziale
Babcia z wnusiem pieką zakalec
Jasiu z Małgosią są nie z tej bajki
Nie ma tu także Kokosza i Kajki
Słonia trąbalskiego tu ni ma
A wszechobecny zapach HIVA
Rozpościera się po centymetrach pociągu
Bałwan wnikł w powierzchnię szezlongu
Ktoś się drapał pod pachami
Jedzie pociąg. Jedzie perfumami.
Jedzie po wszystkim, co nam znane
Rozwiera ledwo zastygniętą ranę
Zatrzymał się nagle spocony z czekolady
Konduktor, bo już rozlany
Na fotelu Wedel z dodatkiem śmietany
Boli mnie ten pociąg, Marysiu, boli
Dlaczegoś ty uciekła?
Nikt Ci nie pozwolił!
Wolisz pociągi o zapachu sterylnym
Niż dzieci o myślach infantylnych
Poczekaj jeszcze z tą uczesaną głową
Aż dokończę tę historię niezbyt zdrową
Dworzec wita przybyłych pasażerów
Nikt nie wysiadł, nie ma kontrolerów
Sprawa jest prosta i jakże łatwa
Z pociągu nie wyszła żadna dziatwa
Bałwan spłynął po szynach
Konduktor rozgnieciony jak malina
Zakalec ostał się dumny i nieugięty
Babcię z wnusiem zjadł, nie wystają nawet pięty
Jednak pociąg pojechał
Nie potrzebni mu podróżni
Znikł w pierwszej lepszej czeluści
Tam na dworcu nie wsiąknięta
Kropla wody nie wyschnięta
Sprzątaczka jej nie widzi
Bałwan został i z niej szydzi.
Koniec świata w gabinecie figur woskowych
W wielkim salonie figur woskowych
Zepsuł się system alarmowy
Wybuchł snop iskier i dymu chmura,
Gwałtownie wzrosła temperatura
Wosk traci sztywność i osiada...
Wszystko się marszczy, kurczy, zapada.
Angielski salon krzywi się, słania,
Już coraz mniejsza Wielka Brytania.
Diana wygląda całkiem inaczej,
Przybrała rysy Margaret Thatcher
Za małą chwilę wszystko się zmieni
Odpłynie w niebyt gabinet cieni...
W amerykańskiej części też zmiana
Clinton podobny jest do Reagana
Niemiecki salon to wielka farsa
Kohl przypomina Karola Marksa
Honecker w oczach ma blady strach,
Z Marksa się zrobił Sebastian Bach
Krzywi się chyli rosyjski salon
Poważne zmiany w rosyjskiej dumie
Traci swą gładkość nawet Ziuganow
I przeistacza się zwolna w mumię.
Chruszczow ma minę pełną troski
Zamiast Putina jest Żyrinowski
Jelcyn otworzył usta i ziewa
Gorbaczow przybrał rysy Breżniewa.
Polski gabinet skurczył się cały
Z Wałęsy zrobił się Adam Małysz
Pani Kwaśniewska pierwsza dama
Straciła kolor, zgubiła rzęsy
Kalisz podobny jest do Urbana
A Olechowski do Wałęsy
?Marian? urodą już nie zachwyca,
Miller się zmienił w Balcerowicza,
Wosk spływa w jedną to w drugą stronę
Zaciera rysy, plamy i kleksy....
Z Kołodki zrobił się Ksiądz Pieronek.
Z Rydzyka zrobił się Oleksy
W sztabie wojskowym przy samym oknie
Lecą z pagonów wojskowe stopnie
Giną mężowie stanu i posły
De Gaulle już nie jest taki wyniosły
Spadł z postumentu jakiś generał
Nie ma Stalina ani Hitlera,
Wpadli w kałużę wosku po szyję
Wszystko się zmienia w bezkształtną bryję
Wosk jest podobny do wielkiej rzeki
Toną w niej rasy, poglądy, wieki...
Fala powoli zmierza do mety
Giną mocarze, autorytety...
Przy drzwiach powstaje ogromny zator
Wpada sprzątaczka z miotłą i szmatą
Do pracy rusza ostro z ochotą
Ściera z podłogi zastygłe błoto
Wykręca szmatę, opróżnia wiadro
Pustka i nicość... Wszystko przepadło...