lizaczek
Kiedy rozkwitnie w tobie miłość  
  Strona startowa
  Kontakt
  Moja księga gości
  maz..zona
  wiersze zbierane
  Adresy stron
  Kochana Rodzinka
  Sasiad
  Nasze Panie
  Facet
  Pacjent
  Serce tak lubi te noce
  Dzien Dobry
  Piwo
  Na wesolo
  Przyjazn
  Fora
  Niedziela wiersze
  Ja ciebie kocham
  Roza
  Życzenia urodzinowe
  Dobranoc
  Anioły
  Wiersze sercem pisane serce
  Marzeniami
  dzieciece
  Erotyczne
  Sny
  PRZEZ ŻYCIE
  W KRAINIE BAŚNI
  WADY I ZALETY
  PL..Bystrym okiem..
  dla ojca i matki
  Wpadnij na strone
  Fraszki
  kapcie
  Czarownica
  Dowcipy
  BALLADA
  MILICJA
  Slonko
  Wojaszek
  Babcia
  sprzataczka
  żabka
  Wiara czyni cuda
  Motylek
  papierosy
  Sobota
  Udanego dnia
  Weekend
  Dobrego wieczorka
  Buziaczki
  Milego popoludnia
  Na dzis Na jutro
  Lubie Cie
  Dziekuje ze jestes
  Pozdrawiam
  teledysk
  linien
  wiersze biologiczne
  Mysli Faceta
  Wspomnienie
  obrazy z wierszami
  plik graficzny
  pliki romantyczne
  Grafika muzyczna
Dzien Dobry

Witam Cię milusio...
Udanego dzioneczka życzę...
Pozdrawiam cieplusio...




♥ ♥ Devil ♥ ♥'s Photo on IMEEM


Wierny przyjaciel jest w życiu kojącym balsamem i najpewniejszą obroną. Możesz zgromadzić przeróżne skarby, ale najcenniejszą rzeczą jest prawdziwy przyjaciel. Sam widok przyjaciela wzbudza w sercu radość, która wypełnia całe wnętrze człowieka. Z nim żyje się w najgłębszej jedności, która napełnia duszę niewypowiedzianym szczęściem. Pamięć o nim rozpala nasz umysł i uwalnia go od rozlicznych zmartwień. Słowa te tylko ten zrozumie, kto ma oddanego przyjaciela; kto spotykając go codziennie odczuwa ciągle jego potrzebę...
Witam serdecznie w zimny poranek,cieplutko pozdrawiam i zycze milego dnia






zdjęcie


Podaruję Ci uśmiech z rana
by Twoja twarz była roześmiana
niech towarzyszy Ci przez cały dzień
i chodzi za Tobą jak cień.
Choć mój uśmiech jest malutki
niech odgania wszystkie Twoje smutki.
CIEPLUTKO POZDRAWIAM*UŚMIECH I RADOŚĆ ZOSTAWIAM*BUZIACZKI


zdjęcie


Aby wszystkie fajne dni w żółwim tempie upływały,
by co dzień uśmiechał się do Ciebie świat cały.
By nigdy nie było porannej pobudki
i wiał wiatr specjalny co rozwiewa smutki.




Zbudzić się, zerwać, uchylić firanek,
Wyjrzeć w kwietniowy, błękitny poranek,
Gdzie tylko wierzby kwitnące się złocą
I tylko brzozy białym pniem migocą -
A na toń niebios, wiosenną i bladą,
Fijoletową sieć gałązek kładą...

Obejść kasztany, których pąki, lśniące
Nowymi soki, łowią chciwie słońce
I główki śmiało w przestrzeń prą błękitną,
Czując, że jutro w śnieżną kiść zakwitną...

Chodzić po słońcu - powoli - jak we śnie,
Wokoło sadu, gdzie kwitną czereśnie,
U węgła domu przystanąć - posłuchać,
Bo już gołębie zaczynają gruchać
I wilga gwiżdże w południe nad sadem,
Gdy owad w trawie goni się z owadem..." 





PRZED OCZAMI,
mam wszystko i nic?....

Co jest dzis w moich rekach?
Moje zdrowie.
Slonce na niebie.
To, co jem, co pije
Dziecko, ktore sie
do mnie usmiecha.
Kwiaty w domu.

MOZE SZUKAM szczescia
za daleko.
To tak jak z okularami -
nie widze ich,
chociaz mam je na nosie.
Przed oczami. 







KALORIA TWÓJ WRÓG!

 

Kiedy ranek rano wstanie

Dobry humor masz, kochanie

Lecz gdy wieczór tu zapuka

Nadszedł czas na zsumowanie

 

W ruch już rusza kalkulator

I czy zima, czy też lato

Pracowicie w niego stukasz

Licząc każdy jeden baton

 

Wynik zwala cię wnet z nóg

Bo kaloria to Twój wróg

 

Widzisz go na każdym kroku

Tracisz wciąż przez niego spokój

Skórka jabłka jest za tłusta

Twój wróg czyha nawet w soku

 

Lecz Ty masz go wciąż na oku

I miast czekać gdzieś z pół roku

Zasznurować chcesz dziś usta

By dokonać superskoku

 

Z wagą swój zaczynasz rajd

Każdy produkt jest już “light”

 

Wszystko co ma ten emblemat

Jest wpisane w jeden schemat:

Tłuszcz bez tłuszczu, cukr bez cukru

Słowem: To coś, czego nie ma

 

Tak naprawdę to jest temat

To jedzenie bez jedzenia.

 

“Lecz kalorii nie ma, wiesz?"

No i smaku raczej też!

 

Gdy bieg zaczniesz do urody

To zjawiają się też schody

Nie pociągnie i wróbelek

Przy pomocy samej wody

 

Kuszą strasznie pyszne lody

W głowie coraz nowa słodycz

“Czas zweryfikować cele

Więcej sobie dać swobody

 

Lecz to tylko mały test”

Bo kaloria to wróg jest!

 

Lecz niestety w owym teście

Coraz więcej chce wciąż jeść się

Dieta się już w szwach rozpruwa

Coś z nią trzeba zrobić wreszcie

 

A gdy głód już w brzuchu drze się

Czy to wiosna, czy to jesień

W końcu wniosek się nasuwa:

“ Po co ciągle żyć w tym stresie?

 

Jutro jest najlepszy dzień

By odchudzić wreszcie się”

 

 

Czas do pracy czas do pracy

Na kariery stanąć szczeblach

I za kilka lat coś znaczyć

Chociaż przeszkód w drodze nie brak

 

Żeby dostać się do raju

Trzeba czasem przejść przez czyściec

Więc dla dobra tego kraju

Rozpocznijmy szczurów wyścig

 

Niech się śmieją laboranci

Że podgryzać nam się zdarza

Kiedy kasa im wypłaci

Uśmiech zrzednie na ich twarzach

 

Solidarny skończył się romantyzm

I powszechny zaczął pozytywizm

Żadna praca już nie hańbi

Na pieniądze nie ma się co krzywić

 

Już powszechny nastał pozytywizm

Solidarny skończył się romantyzm

Zamiast w Kasie Chorych szukać krzywizn

Lepiej zdrowym być no i bogatym

 

Solidarny skończył się romantyzm

I powszechny zaczął pozytywizm

Dom jest piękny chociaż miewa kanty

Koniec marzeń, trzeba się wyżywić

 

Czas do pracy, czas do pracy

Bez niej już nie możesz istnieć

Nie dostaniesz nic na tacy

Więc już nie myśl o lenistwie

 

Zakasz prędko swe rękawy

Gdy nie jesteś zaś w nastroju

Zaparz kubek dobrej kawy

I wyruszaj wnet do boju

 

Tutaj głowa twa wystarczy

Jesteś teraz między nami

I od dzisiaj już nie walczysz

Z wiatrakami – potworami

 

Solidarny skończył się romantyzm

I powszechny zaczął pozytywizm

Żadna praca już nie hańbi

Na pieniądza nie ma się co krzywić

 

Już powszechny nastał pozytywizm

Solidarny skończył się romantyzm

 Zamiast w Kasie Chorych szukać krzywizn

Lepiej zdrowym być no i bogatym

 

Solidarny skończył się romantyzm

I powszechny zaczął pozytywizm

Dom jest piękny chociaż miewa kanty

Koniec marzeń trzeba się wyżywić

 

MASKA

        Popatrz oto moja maska

        Prawie zawsze taka sama

        Doskonała, całkiem płaska

        Nie ma cieni i załamań

 

Tak jest lepiej, proszę nie rusz

Twarz ukrywać nie jest zbrodnią

Trochę farby i papieru

Nie chcę wiedzieć co jest pod nią

 

Może zresztą nic już nie ma

Pozostały tylko kości

Może wciąż mnie zżera trema

Nie dotykaj, tak jest prościej

 

        Popatrz oto moja maska

        Prawie zawsze taka sama

        Doskonała, całkiem płaska

        Wcale nie ma w niej załamań

 

Tylko czasem, w środku nocy

Biegnę sprawdzić to do lustra

Czy mam ciągle sztuczne oczy

Brwi, powieki, nos i usta

 

Czy zostało po staremu?

Czy na twarzy jeszcze ją mam?

Czy nie spadła? Pytasz czemu?

Przecież jutro także coś gram.

 

         Popatrz oto moja maska

         Prawie zawsze taka sama

         Doskonała, całkiem płaska

         Bo nie widać w niej załamań

 

 

 

 

MÓJ IDEAŁ

Niech wszyscy widzą Twój uśmiech

promienny jak słońce poranka,

w oczach łagodność i spokój

kojący jak kołysanka.

Z głosu Twego niech płynie:

radość, ciepło, nadzieja;

nawet wtedy gdy wokół:

słota, zimno, zawieja.

Serce Twoje niech bije:

mocno, przyjaźnie, życzliwie:

by rozum oprócz rozsądku

odróżniał co sprawiedliwie.

Jeśli coś robisz dla siebie,

patrz, czy to innym nie szkodzi,

czyn Twój niech będzie chwalebny,

murów podziału nie grodzi.

Uczyń coś czasem dla innych,

nie licząc, czy się opłaci,

bo trud Twój innym oddany,

o dobro Ciebie wzbogaci.




Dzisiaj dłużej się pospało,
Bo zabiegów żadnych niema
Słońce dobrze już przygrzało,
A tu wstawać po co niema.

Zeszli się panowie, panie,
Smacznie zjadło się śniadanie,
Po śniadaniu, kto ma chętkę,
Idzie se na pogawędkę.

Bo jak w każdym zbiorowisku,
Tak i tu na uzdrowisku,
Różnych ludzi się spotyka,
Jest tu zdrowy, jest kaleka.

I biedny i bardziej zamożny,
Prostak, lekarz i uczony,
Niewierzący i pobożny,
Z całej polski z każdej strony.

I płci pięknej co niemiara,
Ciechocinek najechało,
Żadna z pań nie chce być stara,
I panienek jest niemało.

Więc jak rzekłem dziś niedziela,
A niedziela to palmowa,
Żwawo zwinie się ubieram,
By podążyć do kościoła.

Lecz nie wszyscy, jak się rzekło,
Idą do świątyni,
Inni tam nie wierzą w piekło,
Co kto chce to czyni.

Inny spacer, kawiarenka,
Park, ławeczki i panienka,
Rozmaici są panowie,
Każdy ma inaczej w głowie.

Pogoda dziś wyśmienita,
Niejeden gazetę czyta,
Inny z dziewczyną do parku,
Włosy leżą mu na karku.

Chociaż przyzwoity młody,
Lecz go szpecą bokobrody,
Ona za to roześmiana,
Cała sztucznie upiększana.

Oczy, usta zmalowane,
Jak tu ściskać taką pannę,
Nie poradzisz taka moda,
Ale wielka niewygoda.

Ściera się to jak z motyla,
No i maluj się co chwila,
Za to ładnie się wygląda,
Coś z papugi, coś z wielbłąda.

Lecz niejeden z kuracjuszy,
Myśli o własnej duszy,
Wykorzystać chce niedzielę,
I pomodlić się w kościele.

A w świątyni tłok niezmierny,
Zdrowia prosi ludek wierny,
Bo bez Twej Jezu przyczyny,
Nie pomogą borowiny.

Kąpiel słona ni natryski,
Kiedy w głowie ci kieliszki,
Ani wanny solankowe,
Gdyś innym zaprzątnął głowę.

Więc błagamy Ciebie Chryste,
I Ciebie Matuchno Boża,
Byśmy serca mieli czyste,
No a potem dużo zdrowia.

Tłumy wiernych przed kościołem,
Poklękali wszyscy społem,
Zdrowszy podpiera zdrowszego,
Słuchają słowa Bożego.

Bo świątynia jest za mała,
Żeby wszystkich pomieściła,
Gdy skończyła się Ofiara,
Rozpłynęła do dom wiara.

Po obiedzie co się zowie,
Znów na deptak brną panowie,
Bo pogoda dopisuje,
Więc każdy szczęścia próbuje.

Zapełniły się uliczki,
I ławeczki i chodniczki,
Aż do samego wieczora,
Łazi zdrowy drepcze chora.

Każdy ma powietrze świeże,
Ze słodyczy coś se bierze,
Jeden piwo inny wino,
Popijają sobie ino.

Z której tylko spojrzysz strony,
Cały deptak zapełniony,
"Brystol" pełen do ostatka,
Przed hotelem płyta gładka.

No a na niej limuzyny,
Stojąc maja smutne miny,
Że ich bogaci panowie,
Tak różowo maja w głowie.

Na ławeczkach se siadamy,
Minerałkę popijamy,
Bo tu w parku pełno ławek,
Wiewióreczkom do zabawek.

Spoczywamy sobie trochę,
A rudaski te nie płoche,
Całkiem ludzi się nie boją,
Na dwu łapkach sobie stoją.

Widać proszą o orzechy,
Mieliśmy z nimi uciechy,
A gdy dostały cukierki,
To się robił rumor wielki.

Na gałęzie wskakiwały,
Jedna drugiej odbierały,
Było przy tym pisku wrzasku,
Aż paw się przestraszył w lasku.

I choć to stworzonka głupie,
Ale jak cukierka schrupie,
To ci aż na ramie wskoczy,
A tak miło patrzy w oczy.

Zmierzch powoli park ogarnia,
I do bloków wszystkich zgarnia,
Myślicie że koniec na tem,
Księżyc zawisł już nad światem.

Wiosna idzie chociaż zwolna,
Ach ta wiosna tak swawolna,
Jaki tu widok radosny,
Musi być przy końcu wiosny.

Po kolacji znów od nowa,
Kawiarenka, hotel, kino,
Nie może pomieścić głowa,
Gdzie w ciemnościach pary giną ...

I tak z grubsza opisałem,
Jak niedziela przeleciał,
Lecz wszystkiego nie widziałem,
I tak już głowa rozbolała.



Sąsiadowi przez ścianę
Dawno mnie już chętka bierze
Drapnąć co o inżynierze
Lecz cóż tu napisać bystrze
O inżynierze magistrze.

Fajny facet co się zowie
Czarna głowa jasno w głowie
Lubi gatki i zagadki
Lubi panny i mężatki.

Choć już tydzień tutaj leży
Ale pacjent jak należy
Całą salę on zabawia
I zagadki różne stawia.

I choć prosty chłop od pługa
Biedę chwali, biedę struga
Lubi pana inżyniera
Bo co powie na śmiech zbiera.

Nieraz w zimowe wieczory
Siedzimy do późnej pory.
Polubiłem go ogromnie
A on też przylgnął do mnie

Co dzień z rana tu zagląda
No i pyta jak tam zdrowie
Sam dość dobrze już wygląda
Sala chórem mu odpowie

Trochę lepiej dzięki Bogu
Niech pan tak nie stoi w progu
I zapraszam go do siebie
Mówi: wpadnę po potrzebnie.

No i znika w drzwiach łazienki
Nie jest szczupły i nie cienki
Żona jego też magister
Pracuje w aptece

Na dworze jest mróz czy wicher
Dba o niego wielce
Tak kończę o inżynierze
Bo mnie cosik na sen bierze.





Powiedz dzien dobry wszystkim stworzeniom.
Niech,wszystkie drzewa sie zazielenia,niech wszystkie
kwiaty zakwitna obficie i niech to  wszystko stanie sie
 o swicie Niech piekne serce,zerwie sie do lotu,niech dzien
przeminie Ci bez klopotu...


Bądź zawsze jasnym promieniem
dla tych, co słońca mają za mało.
Bądź tam osłodą i pocieszeniem,
gdzie nic dobrego życie
nie dało...




Patrzę z ogromną tęsknotą
na niebo różem pachnące,
ze śladów cichych poranka
zbieram Ci nutki tańczące…

I mgły zabieram z ochotą,
te chwile kapiące deszczem
zastąpię ciepłym uśmiechem.
Czy potrzebujesz coś jeszcze?

Przesyłam ciepło serca
i czułych słówek ślę wiele.
Czy masz specjalne życzenia
bo uśmiechem też dzielę.
 
ciekawe ile wytrzymasz  
   
Szukaj szkoły  
  Nasza prezentacja w informatorze - Wiersze.  
Witam Cie i wszystkich odwiedzajacych ta stronke!!... 16403 odwiedzającyZapraszam ponownie;)))
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja