|
 |
|
Kiedy rozkwitnie w tobie miłość |
|
|
|
|
|
 |
|
Pacjent |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Sala nr 2
Tu na sali numer dwa,
Która aż sześć łóżek ma,
Sześć łóżeczek jak należy,
Sześciu chorych na nich leży.
Nie wiem jak ich tu wyliczę,
Chociaż wszystkim zdrowia życzę,
Mówić o tym nie wypada,
Bo urwisy to nie lada.
I tak zacznę prosto z mosta,
Co na pierwszym łóżku leży,
Który prawi jak starosta
Na niczym mu nie zależy.
Może kto i się obrazi
Jak on mu kawała dotnie
Jemu tam się nie rozłazi,
Każdy przegra z nim sromotnie.
Potrafi on różnie sztuki
Wskrzesza nawet zdechłe muchy
Wciąż kawały świeże gada
Sala śmiechem odpowiada.
Nie jeden się za szwy trzyma
Inny się od śmiechu wzdyma
Zeszli raz się te urwisy
Patrzę a tu wchodzi łysy.
Pytam czemu ma łysinę
On powiada że w rodzinę,
Pan Kordowski o nim mowa,
Te do niego mówi słowa.
Panie czym ja dobrze słyszał,
Czy i matka była łysa?
Na to sala ryknie śmiechem,
Szpital odpowiada echem.
Siostry z dyżurki wypadły,
I od śmiechu aż się kładły.
I tak co dzień do północka,
Nikt tu nie przymruży oczka.
Siostry spać nas wyganiają,
I na sen zastrzyki dają.
Trzeba kończyć to bazgranie,
Bo mi siostry sprawią lanie,
A to nie należy już do przyjemności,
By mnie miały boleć dwa tygodnie kości.
Sala nr 4
A na sali numer czwarty,
Leżą chorzy nie na żarty.
Choć chłop w chłopa w sile wieku,
Ale cóż poradzisz człowieku.
Gdy choroba ciebie złamie,
To zapomnisz i o mamie.
Leży tu Józef Zawieska
Co u Świętej Rozalii mieszka.
Leży tutaj już od piątku,
Coś z żołądkiem nie w porządku.
Dużo mówi nie przeklina,
Nawala mu przepuklina.
Operacja więc go czeka,
Trochę szkoda tego człeka.
Pan Czyżewski na wyrostek
Miał poważną operację.
Więc ucięli mu ten chwastek,
I tak przeżywa kurację.
Chociaż przeżył już pół wieku
Lecz nie bywał we szpitalu
Wolał jak mówi "człowieku"
Pohulać sobie na balu.
Pan Mamiński człek wesoły.
Przepuklinę mu zszywali,
Choć mało chodził do szkoły,
I tak musi leżeć dalej.
Kiedy wpadnę do nich czasem,
On mnie już z daleka woła,
Ach sołtysie woła basem
Z tobą gadka jest wesoła.
I zaczyna swoją gadkę,
Jak to za Hitlera było,
Jak postawił sobie chatkę,
No i czas ucieka miło.
Choć łysina go oszpeca,
I leży naprzeciw pieca,
I tyle bym o nim rzekł,
Że wesoły z niego człek.
Dalej leży Główka Roman
On przez drzewo był połaman
Prawie duch uciekł z niego,
Lecz dowieźli go żywego.
Prędko wszystko poszło w ruch
Siostry i lekarzy dwóch.
Tlen kroplówka itd.
Teraz prawie już sam je.
No i będzie żył na pewno,
Choć go połamało drewno.
Zygmunt Szwedo leży w kątku,
Musi myśleć o porządku.
Chociaż nogę w gipsie ma,
Lecz już sobie radę da.
Też ma w życiu wiele pecha,
Bo motorem wpadł na pieska.
Nim się żona o to zlękła,
Już mu noga lewa pękła.
Chociaż jeździł już lat kilka,
"Nosił wilk, ponieśli wilka."
Tak mówi polskie przysłowie,
A więc uwaga panowie.
Trochę wolniej jeździć trzeba,
No bo blisko jest do nieba.
Jeszcze bliżej do szpitala,
No a potem gips zawala.
W drugim kącie Dudek Stach,
Tak go zbili, że aż strach.
Chuligani go napadli,
Kijów, sztachet mu nakładli.
Chociaż tęgi to chłopisko,
W nogach przy mnie leży blisko.
Od północka aż do rana,
Odzież we krwi umazana.
Nos i oczy mu zapuchły,
Podobny był do poduchy.
Potem od mas go zabrali,
I leży na innej sali.
Na tym kończę to pisanie,
Bo roznoszą już śniadanie.
A mnie na tym też zależy,
By wyglądać jak należy.
Pożegnanie ze szpitalem
Przeminęło trzy tygodnie,
Gdy objąłem tu mieszkanie,
Choć mi było dość wygodnie,
Dziś składam podziękowanie.
Dyrektorowi szpitala,
I lekarzom osobiście,
Niech im zdrowie nie nawala,
I pani doktor oczywiście.
Składam Wam serdeczne dzięki
Żeście mi skracali męki,
Choć czasami różnie było,
Grunt, że dobrze się skończyło.
Siostrzyczkom co chodzą w bieli,
Bardzo wiele też zawdzięczam,
Od niedzieli do niedzieli,
Dla chorych się bardzo meczą.
Zawsze co dzień w każdej dobie,
Chętnie pomoc niosą Tobie.
Chłop ze wsi czy facet z miasta,
Jednakowo traktowany.
Czy dziewczyna czy niewiasta,
Za to nietrza im nagany,
I salowym za ich trudy,
Że spod nas odnoszą brudy.
Że nam dobrze w piecach palą,
Niech je wszyscy chorzy chwalą,
Żegnaj drogi personelu,
Bo i kumpli tez mam wielu.
Więc żegnajcie mi druhowie,
Niech wam szybko wraca zdrowie,
Niech się szybko rany goją,
Bo w kolejce inni stoją.
Więcej pisać już nie mogę,
Więc żegnajcie mury srogie,
Niech nikogo nie zasmucę,
Niechaj więcej tu nie wrócę.
|
|
|
|
|
|
|
 |
|
ciekawe ile wytrzymasz |
|
|
|
|
|
 |
|
Szukaj szkoły |
|
|
|
|
|
|
Nasza prezentacja w informatorze - Wiersze. |
|
|
|
Witam Cie i wszystkich odwiedzajacych ta stronke!!... 16418 odwiedzającyZapraszam ponownie;))) |