lizaczek
Kiedy rozkwitnie w tobie miłość  
  Strona startowa
  Kontakt
  Moja księga gości
  maz..zona
  wiersze zbierane
  Adresy stron
  Kochana Rodzinka
  Sasiad
  Nasze Panie
  Facet
  Pacjent
  Serce tak lubi te noce
  Dzien Dobry
  Piwo
  Na wesolo
  Przyjazn
  Fora
  Niedziela wiersze
  Ja ciebie kocham
  Roza
  Życzenia urodzinowe
  Dobranoc
  Anioły
  Wiersze sercem pisane serce
  Marzeniami
  dzieciece
  Erotyczne
  Sny
  PRZEZ ŻYCIE
  W KRAINIE BAŚNI
  WADY I ZALETY
  PL..Bystrym okiem..
  dla ojca i matki
  Wpadnij na strone
  Fraszki
  kapcie
  Czarownica
  Dowcipy
  BALLADA
  MILICJA
  Slonko
  Wojaszek
  Babcia
  sprzataczka
  żabka
  Wiara czyni cuda
  Motylek
  papierosy
  Sobota
  Udanego dnia
  Weekend
  Dobrego wieczorka
  Buziaczki
  Milego popoludnia
  Na dzis Na jutro
  Lubie Cie
  Dziekuje ze jestes
  Pozdrawiam
  teledysk
  linien
  wiersze biologiczne
  Mysli Faceta
  Wspomnienie
  obrazy z wierszami
  plik graficzny
  pliki romantyczne
  Grafika muzyczna
maz..zona



Mam nadzieję, że za złe mi tego nie wezmą panowie-mężowie



Mąż przyjaciel żony

Największym przyjacielem kobiety jest mąż
Powiecie... niestety
A może to nie jest zła wiadomość
Przecież was kocha ten jegomość

Może nie przynosi kwiatów co sobotę
Ale w łóżku na amory zawsze ma ochotę
Nic że butów nie wyciera i że piwo żłopie
Bo gdy go się długo prosi ogródek przekopie

Może deskę w toalecie tez opuścić zapomina
Ale tyle ma na głowie roztargniony ten chłopina
Nie grymasi przy jedzeniu zjada do ostatka
Nic ze czasem mruknie... gotowała lepiej matka

To on dzielnie na kanapie przed TV pilotem włada
No bo po co masz bez sensu kanały przekładać
I nie powie że masz zmarszczki i trochę przytyłaś
Tylko czemu rozmiarówki za małe kupiłaś

Klapsa w tyłek da z czułością na znak że wciąż kocha
I tak spojrzy z namiętnością gdy czasem masz focha
Zawsze tobie przyzna rację na wszystko pozwoli
Możesz sprzątać prać gotować od rana do woli

Więc narzekać nie masz na co droga pani żono
Jeśli obok mąż przyjaciel ma cię pod ochroną
I pomimo że ma wady no i zalet kilka
Masz w swym domu może osła ale w skórze wilka ...

http://s1.images.www.tvn.hu/2008/11/02/00/58/www.tvn.hu_d953eed7c5d2eb362634c87718ac5075.gif


Tak mąż powinien kochać żonę

Gdy jesteś ze mną to twe troski,
będą pisane z małej zgłoski,
i odpowiednio też zmiękczone…
tak mąż powinien kochać żonę.

Życie u boku mych krągłości,
dostarczy tyle wspaniałości,
ile być może dostarczone…
tak mąż powinien kochać żonę.

Kłopotów dam ile dać można,
czyniąc leciutko i z ostrożna,
gdyż znam czułości twoją stronę…
tak mąż powinien kochać żonę.

Ale najwięcej tchnę miłości,
bo warta jesteś tej radości.
Szansę mam spore, nie znikome…
tak mąż powinien kochać żonę.



http://img4.dreamies.de/img/403/b/nozt7vz3ab.gif

Perypetie starego kawalera

To było w dzień,gdy świeciło słońce
Stary kawaler pomyślał o żonce
Że czas się żenić,że lata lecą
Że żony przyjdzie szukać ze świecą
Kawaler myślał tak leżąc w trawie
Jeszcze dziś na wieś swatów wyprawię
Niech poszukają mi żonę ładną
Młodą i zdrową oraz zaradną
Ma gospodarna być przyszła żona
Że ją zechciałem zadowolona
Żeby zwierzęta oporządzała
A przy tym jeść mi ugotowała
Co dzień od świtu pole chodziła
Lecz przedtem krowy by wydoiła
(Krówek w obórce mam tylko siedem
Świnek czternaście i konik jeden)
Poza tym ma mieć bogate wiano
Żebym nie musiał pracować na nią
Gdy lista życzeń była gotowa
Wyprawił swatów i ich w tym głowa
By sen starego,który miał w trawie
Ziścił się przed nim cudem na jawie
Ze cztery wioski obeszli swaty
Nie ominęli ni jednej chaty
Szukali zgodnie z życzeniem chłopa
O jakże trudna to była robota!
I nie znaleźli panny,szlachcianki
Która by chłopa spełniała zachcianki
Zrezygnowani już wracać mieli
Ale o jednej się dowiedzieli.
No i znaleźli..wdowę majętną
Która iść za mąż byłaby chętną
Nałgać musieli jej w oczy żywe
Bo też chłopisko było leniwe
Wdowa się zgadza,swaty prowadzą
Wierzą,że jakoś chłopa ugładzą
Ten gdy ją ujrzał,zadowolony
Swatom zapłacił,takiej chcę żony.
Ślub był nazajutrz i weselisko
A potem wdowa ujrzała wszystko!
I myśli sobie:O ty cwaniaku!
Już ja ci szkołę życia dam taką
Że gospodarstwo stanie na nogi
A ty się pracy nauczysz mój drogi!
I wzięła męża żona w obroty
Zaczniesz ty palić się do roboty
Sama zajęła małżeńskie łoże
Mężowi noc przyszło spędzić w oborze
By wrócić do dom musiał jej słuchać
Na jego prośby była zaś głucha
Nie było rady,żeby spać z żoną
Musiał zasłużyć pracą wzmożoną
I się postarał,więc żonka miła
Wnet mu w nagrodę noc osłodziła
Chłop jest szczęśliwy,że się ożenił
Bo też na lepsze byt swój odmienił
Wprawdzie nie dostał to co wymarzył
Los przeinaczył i mądrze obdarzył.
A morał z tego taki wynosisz:
Nie zawsze lepsze to o co prosisz

http://srv0110-08.oak1.imeem.com/g/p/41e3e006db92f476c14f18d6bc57a5b8_web.jpg


MĄz




NA TRZECIE OŻENIENIE

 

Maruś kochany,
Agusi ukochany!
Maruś milutki
Agusi calutki!
Maruś słoneczny,
Agusi Konieczny!
Maruś słodziutki
Agusi piękniutki!
Maruś potrzebny
Agusi niezbędny!

Agusia ze służby już wróciła
bo z Marusiem na telefonik się umówiła,
a że bardzo się stęskniła
to o co Maruś poprosił ona uczyniła
bo jest przecież bardzo miła :-)

I Agusia zaś jest samiutka
ale wciąż taka mięciutka
bo to Marusia mysia malutka
lecz na obiad nie będą dziś udka
choć wczesna rano była pobudka

Pysiuniu kocham Cię mocniutko
i całuję cieplutko,
bo z Tobą jest mi milutko
i bardzo przyjemniutko
Ty moje najdroższe kochaniutko!

Co tam moje skarbeczki porabiaja?
Czy choc odrobinke o Agusi pamietaja?
Buziaczki przesylam Tobie gorace
bo Jestes Mym Sloncem

Dobrze śpij
o Agusi śnij
co kocha Cię mocniutko
i prosi wracaj prędziutko!

Twoje Pysie do domku wróciły
i bardzo za Tobą się stęskniły.
Jak dobrze, że jutro do domu już wracasz
gdyż wieczorkiem będę miała milusi masaż

Moje Puchatki już na zebranku?
Ja po śniadanku
Na huśtawce, gdzie ptaszki śpiewają
A świerszcze Graja

Sloneczko wreszcie wyjrzalo
i usmiech na mej twarzy wywolalo:)
Dziele sie nim z mym Pysiaczkiem,
by napisal do mnie, chocby drobnym maczkiem:)

Wierszyk zachwyt we mnie wywołał
i wszystkie gorące uczucia do Ciebie przywołał.
Dziękuję więc Ci mocno, abyś zawsze wiedział,
że "kocham, kochałam i kochać będę" - tak, jak tyś mi powiedział.
Jesteś moim skarbem najdroższym, mym spełnieniem...
Obym więc na zawsze już pozostała Twym uzupełnieniem.
Ogromnie się raduję będąc Twoją,
bo żyć z Tobą wiecznie jest moją wolą.
Jeśli Jehowa pozwoli, tak się stać może,
a wtedy oboje wykrzykniemy: "Dziękujemy Ci Jehowo Boże".



O rany!zjadłam swojego męża!

Zaszumiało mi w uszach
zapiekło na języku
ehhh ta nieodparta pokusa
by zjeść cię jeżyku.
Na śniadanie igiełka
słodka i lukrowa
na obiad oczęta
ich barwa brązowa.
Na kolację nosek
z małym garbeczkiem
i jeszcze poproszę
soku z ząbeczkiem.
Tylko co ja mam zrobić
mój jeżyku drogi
niestrawne są dla mnie
twe za długie nogi!




Kaprys urody

modne są dzisiaj chude modelki
i cyc dziewczęcy bardzo maleńki
modne są ostatnio wiersze białe
a mi wychodzą wciąż rymowane

jestem okrągła wzrostem niewielka
czasami wyglądam jak brukselka
odbiegam znacznie od dzisiejszej mody
wątpliwości mam co do swojej urody

miewam minę często kapryśną
czasami długie nogi mi się wyśnią
cera moja nie jest już taka lśniąca
chociaż nakładam maseczki od miesiąca

ale ciągle mam taką właśnie nadzieję
że jak słońce mocniej przygrzeje
to mąż poda mi do łóżka śniadanie
i usłyszę jesteś najpiękniejsza kochanie.





Całkiem blisko po sąsiedzku
przez 24 lata żyli sobie on i ona
on na imię Henryk miał
ona Marta...

a Bóg chciał..

ale otym powiem póżniej ...
teraz od początku rzecz
bo to piekna jest historia
jakich mało można rzec...

gdy mijali się na schodach
on dzień dobry cicho szeptał
Marta głową pokiwała
zawsze grzeczna, uśmiechnięta

Czasem jemu pomagała
bo on smutny miły wdowiec
a paradoks to największy
że lubiła jego żonę...

dawno temu chorowała
nazbyt ciężko i boleśnie
Marta biegła na ratunek
ale śmierć dobiegła wcześniej

tak minęły ze trzy lata
na dzień dobry, dobry wieczór
czasem więcej rozmawiali
by na smutek znależć sposób

aż się zbliżył lipiec piękny
w dzień imienin święto Marty
w drzwiach jak chłopiec
stanął Henryk w swoim sercu już uparty

wiedział bowiem co chce wyznać
lecz się trochę bał odmowy
więc swe słowa pięknie ubrał
w laur kwiatów  bukiet mowy...

Marta patrząc i nie wierząc
w słów wyznania serca mowie
tylko głową pokiwała
i w odruchu powiedziała...

..ja wiedziałam...ja tak czułam
więc spróbujmy ..czemu nie
..tylko słowo daj mi proszę..
...już na zawsze kochaj mnie...

Henryk lekko był zdziwiony
takiej właśnie szukał żony
co wiedziała jak ma żyć
i jak kochać a nie śnić...

I w dwanaście dni od chwili
kiedy serca wymienili
on powiedział -droga Marto
z tobą żenić się jest warto

Masz w swej duszy piękno trwałe
masz w swym sercu morze całe
ogrom wiary i nadziei
z tobą życie się odmieni...

I tak całkiem niespodzianie
robi Marcie swej śniadanie
Kocha żonę całym sercem
Ona mówi że ciut więcej

Kiedyś byli sąsiadami
kiedyś stali u swych drzwi
czasem grzecznie rozmawiali
a dziś miłość tuli ich...

On i ona mąż i żona
wymarzona poślubiona
On spełnieniem cichych pragnień
miłość ich znalazła właśnie...

jak to dziwnie w życiu bywa
kiedyś obcy dziś rodzina
kiedyś tylko sąsiad miły
dziś obrączką dłoń złączyli...





List do męża
Najdroższy Kaziu i córeczki drogie.
Dziś wam donoszę lepiej mi w nogę,
Tylko za wami tęsknię ogromnie,
I proszę Kaziu pisz częściej do mnie.

Już przeleciało te dwa tygodnie
I choć mam tu dość wygodnie
Wiesz Kaziu drogi najlepiej z Tobą
Bo tutaj nie wiem co zrobić z sobą.

I nie myśl sobie, że zdradzę Ciebie
Chociaż tu z panów nie jeden wzdycha
Że ze mnie babka całkiem nielicha,
Nie martw się Kaziu ja dbam o siebie.

Wrócę do Ciebie do drogich dzieci,
Ostatni tydzień to szybki zleci,
I chociaż czasem idę do kina,
Mus się rozerwać nie moja wina.

Lecz wciąż mi w głowie me córki drogie,
I bez nich miejsca znaleźć nie mogę,
I kiedy nieraz budzę się w nocy,
Przed sobą widzę ich smutne oczy.

Mariolu złota i Reniu droga,
Powrócę do was z pomocą Boga
Tylko paciorek zmówcie do Bozi,
Żeby mamusi nie było gorzej.

Myślę wciąż o was co tam robicie,
Czy za mamusią bardzo tęsknicie,
Wrócę na pewno na szesnastego,
I będzie koniec smutku waszego.

Więc bądźcie grzeczne córeczki złote,
Wiecie że tatuś wciąż ma robotę,
A więc nie róbcie kłopotu taty,
Ja już nie długo wrócę do chaty.

I na tym kończę pisanie moje






Nasza Pani Starościna

Nasza pani Starościna
To morowa jest dziewczyna
Zawsze buzia uśmiechnięta
O kuracjuszy pamięta.

Żeby nam się nie nudziło
By ten czas przeleciał miło
Byśmy wspominali mile
Przepędzone razem chwile.

No i od pierwszej chwili
Bardzośmy ją polubili
Za jej dla nas poświęcenie
I za jej miłe spojrzenie

Do Tomboli nas namawia
Bo tam człowiek się zabawia
Bo kto tylko ma ochotę
Zabawić się za trzy złote.

No i kto ma nogi zdrowe
Bo są tam babki szałowe
Zanim lampy się zaświecą
Można se popatrzeć nieco.

Na odczyty i spotkania
Choć nie trzeba nas wyganiać
Lecz to wszystko na jej głowie
Niech jej za to Bóg da zdrowie.

Chcemy jechać na wycieczkę
Do Torunia lub nad rzekę
Ona to organizuje
Forsę zbiera, zapisuje.

I choć robi to społecznie
Do nas się odnosi grzecznie
I nie lata na podrywki
Jak to robią inne dziwki.

Choć niejeden wzdycha skrycie
Z taką to by było życie
Niech tam sobie młody wzdycha
Bo dziewczyna z niej nielicha

Średniej tuszy, dość wysoka
Blondyneczka niebieskooka
Dołek w buzi, w nosie dziurki
Też bym chciał mieć takie córki.

Zostańcie z Bogiem córeczki miłe
I ty najdroższy Kaziu jedyny
Wiesz że tu jestem nie z mojej winy.
Już odjechały Hania i Kasia,
Ja też wrócę, wciąż Twoja Basia.






W domu żoneczka miła

Kuchenny nóż ostrzyła

I ulgę jej sprawiło,

Żem zamykał drzwi zania



Sprzątałem rozmaicie

Papiery, mrucząc przytem

Słówka nieprzyzwoite,

Więc marszczyła brwi.



Dlaczego nie potrafię

Utrzymać ładu w szafie?

W bieliźnie but się trafił

Pyta bez skutku.



Umknąłem przeto od niej,

Z uśmieszkiem, ale godnie,

By wypić tu wygodnie

Piwko w mym ogrodzie.



I któż się do mnie zgłasza?

Marianna, gąska nasza,

Co pióro swe obnasza

Jak promień w słońcu.






Wiersz zamiast kwiatów

Myślałem o mojej żonie
Szukając na wiersz tematu .
Napiszę więc utwór o niej
Wręczę jej dziś zamiast kwiatów .

Zielonooka ma Gabi ,
Swoim troskliwym spojrzeniem
Potrafi humor poprawić ,
Do działania dać natchnienie .

Przy tym jej czuła opieka ,
Uśmiech promienny na twarzy
Sprawiają , że jest jak lekarz ,
Wierny na zawsze towarzysz .

Zaspokajając apetyt
Do spożycia daje miłość .
Sercem mi smaży kotlety
Wiele marzeń się spełniło .

Dużo jej w życiu zawdzięczam
Kochana żona Gabrysia !
Zwiędłyby kwiatów naręcza
Został wiersz pisany dzisiaj . 







Ja to mam taką głupią żonę.

Z byle czego się cieszy, za wszystko dziękuje,
Śpiewa mi o mięciuszku i gdzie bądź całuje,
Wzrusza się zawsze wtedy, gdy już trzeba zasypiać.
Potem wtula się tam właśnie, skąd jest lepiej zmykać.

Rano zawsze śpię dłużej, nie wiem skąd bułki bierze,
Lubi me ulubione i wieczorne pacierze,
Klucze nosi na wierzchu, do czytania jest rada
I o najlepszym mężu ciągle gada i gada.

Stoi zawsze na palcach, ważnych dat dopilnuje,
Jakie w głowie mej myśli i co czuję - czuje,
Flankę lewą obstawi, czule do stołu prosi,
Niedwuznaczne zaczepki na jej godność znosi.

I tak myślę ja sobie z tej głupoty rad:
Taka żona - bez ściemy - to skarb! 





az sie dziwie, ze Ty jestes moja zona
stara, brzydlka pomarszczona
tluszczu duzo masz i rozstepy
nie dorastasz i do piety
zaraz mlodsza sobie znajde
nie bede juz robil za ciamajde
nie bede placil alimentow
ani dawal Ci prezentow
rozwod to najlepsza sprawa
znow beda d**eczki i zabawa
nie pojde wiecej pod pantowel
teraz wiem, iz malzenstwa
to najwieksze zycia sa przeklenstwa
nie chce zyc jak w piwnicy kartofel
dzislasz zdrowo mi na nerwy
wiec z innymi d**encjami wole dawac perwy
nic mi nowego do zycia nie wnosisz
tylko swymi spazmami sie unosic
dalem sie namowic na slub koscielny
teraz zywot mam piekielny
ty mnie zdradzasz z sasiadamy
a ja charuje ciezko nocami
wole miec 2 kochanki
niz takie wypudrowane utrzymanki
czas tak szybko leci
wic zrobie testy DNA czy to moje dzieci
mimo ze jestes straszna ladacznica
to juz nie chce trzymac Cie za cyca





wiersz o zonie

az sie dziwie, ze Ty jestes moja zona
stara, brzydlka pomarszczona
tluszczu duzo masz i rozstepy
nie dorastasz i do piety
zaraz mlodsza sobie znajde
nie bede juz robil za ciamajde
nie bede placil alimentow
ani dawal Ci prezentow
rozwod to najlepsza sprawa
znow beda d**eczki i zabawa
nie pojde wiecej pod pantowel
teraz wiem, iz malzenstwa
to najwieksze zycia sa przeklenstwa
nie chce zyc jak w piwnicy kartofel
dzislasz zdrowo mi na nerwy
wiec z innymi d**encjami wole dawac perwy
nic mi nowego do zycia nie wnosisz
tylko swymi spazmami sie unosic
dalem sie namowic na slub koscielny
teraz zywot mam piekielny
ty mnie zdradzasz z sasiadamy
a ja charuje ciezko nocami
wole miec 2 kochanki
niz takie wypudrowane utrzymanki
czas tak szybko leci
wic zrobie testy DNA czy to moje dzieci
mimo ze jestes straszna ladacznica
to juz nie chce trzymac Cie za cyca





wiersz o mezu

ech moj mezu, dlaczego mnie zdradzasz?
zamiast dla mnie to dla innej wsadzasz
ona mlodsza i bardziej ploda
lecz do zycia niewygodna
mi nie placisz alimentow
i nie dajesz juz prezentow
kiedys byly, tance, kwiaty
dzis nie wpadasz do mej chaty
po co godzilam sie na intercyze
teraz mam tylko klopotow walize
moje cialo juz zaraz do wymiany
i bedzie przemawial ksiadz i graly organy
nie ma sensu jednak zycie
bo na starosc tylko hemoroidy i picie
dupczysz wszystko co sie rusza
tys szybszy niz najlepsza kusza
tys zawsze przepijal swoje wyplaty
i nie przynosil nic do chaty






Pewna bardzo piękna pani
mając dosyć dobry zamiar
rzekła do swojego męża:
"Słuchaj, chłopów mamy nadmiar

w domu naszym. Za to kobiet
trochę mało" - powiedziała
"Córek dotąd ani jednej,
a ja tak bym bardzo chciała."

Mąż tej pani głową kiwnął.
Rzekł: "To prawda, też tak myślę.
Bardzo kocham Ciebie żono
do bociana list więc wyślę

by się stało słowo dzisiaj
niczym kwiat przepięknym ciałem.
Wiesz kochanie, ja już dawno
mieć córeczkę bardzo chciałem."

Cała ta sytuacyja
przed dwunastu była laty.
I tak święcim tę decyzję
Mamy i Bogusi Taty.

Bo cudowny trud podjęli
taką córkę wychowywać.
Kto śmie wątpić w słowa moje
na orane pole wyzwać 

jeszcze dziś gotowy jestem.
Waleczności nie poskąpię!
Jeśli zdania on nie zmieni,
biedny będzie, w to nie wątpię.

W prawdzie kilka latek temu
drobne mogły być kłopoty
gdy tak przyszło w dzień lub w nocy
przy pieluchach zlewać poty.

Ale cóż to za drobnostka
gdy się zerkło na to dziecię.
Boże Święty! Toć to Anioł!
Drugiej takiej nie znajdziecie!

Ja potwierdzam to dziś także
i na świadka biorę sobie,
by tę prawdę potwierdziła
ze Szczepanków jedną z kobiet.

Ona również ma dziś święto,
tak jak Sylwia, Ania, Jola,
Mirka, Ewka i Dorota
i Monika, i Mariola.

Pragnę więc w to popołudnie
gdy marcowe słońce świeci
życzyć Tobie Bogumiło
z całych swoich szczerych chęci: 

Abyś była uśmiechnięta
i radosna w sercu swojem,
aby dobry nasz Pan Bócek
darzył Ciebie dobrym zdrowiem.

Zdrowiem ciała, lecz i ducha,
byś szczęśliwą zawsze była,
niosła miłość na tym światku
i przyjaciół otoczyła

ramionami serca swego
od kochania gorącego,
by i oni doświadczyli
wspaniałego szczęścia Twego.

A gdy przyjdzie czas na chłopa,
czas wspaniały i radosny,
wówczas z całych sił go miłuj
a doświadczysz życia wiosny.

Tego życzę dzisiaj Tobie,
ja - Donkichotowy Uczeń
w końcu dziś jest Święto Kobiet.
Hej!



MÓJ SĄSIAD BIMBER PRZEMYCA O BLASKU KSIĘŻYCA

niepozornym blasku księżyca
Mój sąsiad bimber przemyca.
Bardzo ostrożnie wręcz to robi,
Płyn magiczny do butelek sposobi.
Z wielką dokładnością je zakręca.
Przeciera oko. Wypada mu rzęsa.
Taki jest już strasznie zmęczony!
Przypomina mu się głos żony:
„Pamiętaj skarbie, moje wielkie,
zostaw i dla nas jedną butelkę,
a resztę wszystkim sprzedaj,
tylko po wysokich cenach!”
Tak też jak żona jego chciała,
Została dla nich sztuka mała.
W domu mają trochę cukru,
Ale do pracy wezmą się jutro!
Bo Franiu skończył dziś pracę!
Dziś przelicza sąsiad zyski,
Aż jemu i żonie ślinią się pyski.
Potem zwycięsko pije bimber
I zakańcza dzień ten hymnem:
„O wielki ja Franek!
Ileż ja dziś narobiłem baniek!
Mam głowę do interesów,
Robię wszystko pomału, bez stresu!
Na spokojnie bimber tworzę!
A później go po mieście rozwożę!







Sąsiady

Pokochał sąsiadkę
Konkurent odnowy
Co to żonę oddał
W ręce sąsiadowi

Taka jego kara
Została wyzuta
Sąsiada posługą
Dolewania ducha

Wziął sąsiad sąsiadkę
Za swoją kobitę..
Gdy schody zmywała
Zarzucił spódnice

Sąsiad zauważył
Nie został dłużnikiem
Dopadł do sąsiadki
Swoim przyrządzikiem

Tak obie sąsiadki
Dobre dziś kumochy
Zmieniają świadomie
Teraz swoje chłopy

Chłopy nasze chłopy
Wy już dobrze wiecie
Co bardzo potrzebne
Dzisiejszej kobiecie

Często drobne pranie
Urządzacie same
Zganiacie na swoich
Domowe zadanie

Odrobina śmiechu
Także jest ciekawa
Mieć dobrych sąsiadów
Wyśmienita sprawa




Co mu się zona w sadu obiesiła

Na gruszce jednemu się żona obiesiła.
Ten jej barzo żałował, bowiem dobra była.
Przybiżał do sąsiada, co nie tak dobrą miał,
Na ono przed nim swoje nieszczęście narzekał.
Ten rzekł: "- O, byś ty nie plótł! Dobrzeć się to stało!
A chcesz  się ożenić, azaż inszych mało?
A pilno o gałązki proszę z drzewka tego,
Iże bych ich naszczepił do sadu swojego




Wieczór tak piękny myśli szalone
Chciał księżyc pojąć gwiazdkę za żonę
Co noc wychodził cicho i skrycie
Szukać wybranki na całe życie

Lecz każda gwiazdka za mała była
Przy jego blasku słabo świeciła
Pewnego razu prawie o świcie
Coś przyspieszyło serduszka bicie

Pomyślał szybko to mi się zdaje
Cóż to za gwiazda taki blask daje
I tu tragedia wielka się dzieje
gdy Ona wschodzi to On maleje

Dlaczego Jego tak ukochana
By się pokazać czeka do rana
Jego wybranką było słoneczko
Czas tu napisać -Okrutne życie!
Będą się widzieć tylko o świcie! 





Oświadczyny

Od pierwszego wejrzenia,
Poczuł olbrzymią miętę,
Do dziewczyny, bo miała
Takie ciało namiętne.

Nie czekając ni chwili,
Tak go urok pochłonął,
Przed wybranką uklęknął:
Zostaniesz moją żoną?

Będziesz prał mi, gotował,
Patrzył we mnie jak w tęczę,
Spełniał wszystkie życzenia,
Wyjdę chętnie, czym prędzej.

Jakby z murem się zderzył,
Już ożenku chęć znika,
W życiu nie chciał uchodzić
Przecież za cierpiętnika.

Zatem prośbę wycofał.

Co do męża przyszłego,
Jeszcze chwilę na klęczkach,
Pomodlił się za niego.







Gospodyni

Rano wstaje bardzo wcześnie,
Tak ze słońcem jednocześnie.
Szybki prysznic, potem pranie.
- Czy nie czas już na śniadanie?

Cała sforka zaraz wstanie,
Pachnie w kuchni ciepłe danie.
Rzuca męski głos pytanie:
- Kawa na stole kochanie?

Gdy już wszyscy pójdą sobie,
Ona coś tam w kuchni skrobie.
Ścieli łóżka, sprząta kurze.
- Czy zakupy mam dziś duże?

Siatek bierze chyba z sześć
Dobrze rodzinka musi zjeść.
Ciągnie torby po chodniku.
- Zapomniałam o serniku!

Gdy południe już dochodzi,
Wzrokiem po naczyniach wodzi.
Jeszcze tylko kartofelki.
- Czy ten kotlet nie za wielki?

Zaczynają się już schodzić,
Wszystkim trzeba by dogodzić.
Woła głośno mąż do żony:
- Telewizor już włączony?

Po obiedzie czas zmywania,
Cała kupa prasowania.
Wypastować trzy podłogi.
- Może piwko mężu drogi?

Nastał wieczór, śpi rodzinka,
Teraz dla niej jest godzinka.
Wzięła kartkę i ołówek.
- Kupić pół kilo parówek.

Czas na zmiany drogie panie.
Mąż potrafi wieszać pranie!
Poznaj miłe życia chwile,
Nawet nie wiesz, że jest ich tyle!





 

 
ciekawe ile wytrzymasz  
   
Szukaj szkoły  
  Nasza prezentacja w informatorze - Wiersze.  
Witam Cie i wszystkich odwiedzajacych ta stronke!!... 16440 odwiedzającyZapraszam ponownie;)))
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja